oscyloskop - fot. Robert Gogol

edukatornia

„Technologia nie jest zła ani dobra, nie jest też neutralna.”

W krajach kultury europejskiej technologiczna tradycja budowania oraz ciągłego udoskonalania akustycznych instrumentów straciła na znaczeniu wraz z końcem dominacji tonalności funkcyjnej w muzyce. Przez stulecia, ich ewolucja była ściśle powiązana z rozwojem muzyki. Dawała twórczy impuls kompozytorom poprzez poszerzanie technicznych możliwości poszczególnych instrumentów oraz budowanie zupełnie nowych. Najistotniejszym katalizatorem technologicznego postępu w zakresie akustycznego instrumentarium była sama muzyka.



XX wiek przyniósł technologiczne novum w postaci elektronicznej syntezy dźwięku, która umożliwiła powstanie instrumentów generujących dźwięki za pośrednictwem przetworników elektroakustycznych. W przeciwieństwie do tradycyjnych instrumentów, ich rozwój wiązał się z rozkwitem całego działu techniki i nauki zajmującego się obwodami elektrycznymi. 


Pomimo wyraźnych pozamuzycznych wpływów na rozwój elektrofonów, ich przeznaczenie nadal wiązało się z dźwiękowymi poszukiwaniami nowych wartości estetycznych w muzyce. Wraz z rozpowszechnieniem półprzewodników oraz postępującym procesem miniaturyzacji, w latach 50. zaczęły powstawać studia muzyki elektronicznej, trafnie obrazujące technologiczny rozwój w muzyce. Ówcześni kompozytorzy otrzymali do dyspozycji szerokie instrumentarium narzędzi oraz sprzętów elektronicznych, które często używali z zastosowaniem już znanych technik kompozytorskich takich jak na przykład technika dodekafoniczna. Zaczęto posługiwać się „samplami”, wycinając krótkie odcinki taśmy magnetycznej z istniejących nagrań o zwykle pierwotnym niemuzycznym przeznaczeniu. Sklejone na nowo i poddane licznym przetworzeniom układały się w technologicznie zaawansowane kompozycje. Urządzenia elektronicznie umożliwiały pośredniczenie pomiędzy imaginarium dźwiękowym twórcy, a światem zewnętrznym. 

Nowe urządzenie tylko otwiera drzwi; nie zmusza do wejścia”[1]

Technologia w tym przypadku jest tylko przekaźnikiem, poddanym ścisłej kontroli twórcy wynikającej z namysłu nad dźwiękiem – urządzenie jest elementem drugorzędnym. 

Dotychczasowe tworzenie muzyki elektronicznej było ograniczone i zarezerwowane dla studiów z wysublimowaną maszynerią. Harry Lehmann porównuje jej produkcje do bycia równie ograniczoną jak wykonania utworów przez zespół instrumentalny[2]. Wkrótce postępująca miniaturyzacja rozpowszechniła dostęp do instrumentów elektronicznych, np. syntezatorów, które głównie wpłynęły na muzykę popularną. 

Dopiero gdy owa przestrzeń elektroniki zmniejszyła się do rozmiarów laptopa, do którego obsługi i konserwacji nie potrzeba już było specjalistów i nie trzeba też było płacić za wynajęcie odpowiedniego pomieszczenia, system społeczny Nowej Muzyki zaczął się zmieniać.” [4]

Zredukowanie dawnych studiów muzyki elektronicznej do rozmiaru komputera z pewnością uwolniły ją z ograniczeń instytucjonalnych, ale wytworzyły też nieistniejącą dotychczasowo zależność twórców od pozamuzycznego rozwoju technologii. Pomimo powstających programów komputerowych (software) i urządzeń służących przeznaczonych do pracy nad materiałem dźwiękowym, rozwój „serca” procesu produkcji muzyki elektronicznej – komputera (hardware) jest w głównej mierze zależny od czynników pozamuzycznych . Historycznie, technologia wykorzystywana w muzyce (instrumenty akustyczne i elektroniczne) była głównie dziełem jednej osoby – rzemieślnika bądź wynalazcy. Dzisiejszy rozwój technologiczny w muzyce kontrolowany jest przez wielkie koncerny i dyktowany prawami rynku. Po raz pierwszy w historii muzyki w utworach wykorzystywane są technologiczne zdobycze w ogóle z nią niezwiązane: kontrolery i czujniki z konsol gier czy wszelkiego rodzaju gadżety, których zapotrzebowanie jest sztucznie kreowane przez ich producentów. Jest to powszechne zjawisko późnego kapitalizmu – koncentrowanie sił i środków na budowaniu marki, a nie jakości i realnego zapotrzebowania na sam produkt. Należałoby się zastanowić czy nieunikniony mariaż muzyki z rozwojem nowej pozamuzycznej technologii wyjdzie jej na dobre.

_________________________________

* Tytułowy cytat pochodzi z książki: Melvin Kranzberg, Technology and history, s. 545

[1] Lynn Townsend White Jr., Medieval Technology and Social Change, s. 28

[2] Harry Lehmann, Rewolucja cyfrowa w muzyce, przekł. Monika Pasiecznik, s. 92


Spis treści numeru Elektryfikacja :

Felietony:

Robert Gogol, Oskubany Kaczan (o duchowości w muzyce elektronicznej)

Monika Winnicka, Technika Foley

Karol Furtak, O potencjale tkwiącym w impresywnych właściwościach muzyki elektronicznej. “Desire” Marzeny Komsty

Wywiady

Wojtek Krzyżanowski, Motor napędowy [memy]. Wywiad z Ehh hahah

Wojtek Krzyżanowski, Post-punk, elektronika lat 80., internet – wywiad z zespołem Niemoc

Recenzje

Dobrochna Zalas, Rumuński Spektralizm, Rafał Zapała, Dawid Srokowski, Radosław Sirko, Wojtek Krzyżanowski, Elektronika PL – metarecenzja

Wojtek Krzyżanowski, Cyber-surrealizm

Publikacje

Piotr Tkacz, Neurobot

Piotr Tkacz, OBUH

Edukatornia

Dobrochna Zalas, Czy opera może się jeszcze odegrać?

Sebastian Dembski, „Technologia nie jest zła ani dobra, nie jest też neutralna.”

Kosmopolita

Mikołaj Kierski, Lua Preta – afrykański ogień

Luiza Sadowska, Nam June Paik, interactive art

Rekomendacje

Hubert Karmiński, Toruńska scena muzyczna

Natalia Chylińska, W przestrzeni. Wokół muzyki elektronicznej


Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Kultura – Interwencje 2018

nck

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć