Festiwal Prawykonania, NOSPR, materiały prasowe

recenzje

Festiwal Prawykonania – mozaika

W dniach 29-31 marca 2019 w Katowicach już po raz ósmy odbywał się Festiwal Prawykonań Polska Muzyka Najnowsza – biennale będące wizytówką części polskiego środowiska kompozytorskiego. Nie sposób opisać różnorodności wykonywanych utworów oraz wrażeń (niejednokrotnie odmiennych), jakie te po sobie zostawiły. Wśród blisko trzydziestu prawykonań każdy mógł odnaleźć coś dla siebie. Już od kilku edycji studenci krakowskiej Akademii Muzycznej podejmują wyzwanie kompletnego zrelacjonowania wydarzenia, którego efektem są stanowiące swoistą mozaikę zwięzłe teksty. Mamy nadzieję, że z tych drobnych elementów wyłoni się całościowy obraz każdej z kompozycji oraz stanowić one będą dopełnienie do relacji kreślących panoramę całego wydarzenia.

________________________________________________________________________

29 marca 2019

________________________________________________________________________

Adrian Konarski – Pieśni o miłości na chór mieszany

Maurycy Grabowski: Elementy retoryki muzycznej w połączeniu z rozmaitością akordów w partii chóru sugestywnie oddały różne stany zakochania. W moim odczuciu niezbyt zadowalające opracowanie biblijnego Hymnu o miłości nie przyćmiło pozytywnego odbioru całokształtu.

Marcin Słonina: Najbardziej zwraca uwagę ładna harmonika. Muzyczna interpretacja Hymnu o miłości jest jednak nieco naiwna i zbyt prostolinijna. Do tego słowo miłość powtarzane tyle razy, że zaczyna po pewnym czasie brzmieć jak nic nieznacząca mantra.

Gabriela Jarosz: Utwór miał nieść przesłanie miłości, która „wznosi się ponad wszelkie religie i podziały”. Niestety słowo to było powtarzane zbyt często i ze zbyt wielkim zaangażowaniem, co zrujnowało zamysł kompozytora. Teksty Katarzyny Grzesiak, fragmenty Pieśni nad pieśniami i Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian zostały potraktowane z niezwykłą ostrożnością – w pełni rozumiem wybór estetyki wiążącej się z pokorą i modlitwą, jednak w mojej głowie rodzi się pytanie: jak zabrzmiałyby one w nieco odważniejszym opracowaniu

Zuzanna Daniec: Nieco mdła i zdecydowanie zbyt tkliwa inauguracja Festiwalu.

* * *


Ryszard Gabryś Exaudi antico e moderno na dwa głosy solowe, chór mieszany divisi i instrumenty

Maurycy Grabowski: Niezbyt udana mieszanka elementów muzyki dawnej i współczesnej dająca (wraz z fuzją łaciny i angielskiego) ogólne wrażenie rwetesu.

Marcin Słonina: Pierwsze, co przychodzi na myśl po usłyszeniu Exaudi antico e moderno – to groteska i, niestety, nie jest to komplement. Utwór był jednym z cięższych w odbiorze na tegorocznym festiwalu. Sprawiał wrażenie niespójnego, nieprzemyślanego, a momentami wręcz śmieszył.

Olga Demeter: Utwór zapadający w pamięć ze względu na swoją groteskowość. Przez użycie gestykulacji, krzyków i jęków, a później cytatu renesansowej pieśni, można pomyśleć, że Exaudio za performance czy żart.

Gabriela Jarosz: Utwór przesiąknięty był przesadnym patosem, co wywołało wrażenie groteskowości, której szczyt został osiągnięty w momencie, gdy zabrzmiał fragment stylizowany na muzykę dawną.

Zuzanna Daniec: Utwór iście postmodernistyczny, zręcznie spajający brzmienie klawesynu (w roli basso continuo) z zespołem wokalno-instrumentalnym i solistami jazzowymi. Za muzyczną warstwą kompozycji stanął zamysł zestawienia eksklamacji wyprowadzonych ze Starego i Nowego Testamentu– koncept ekumeniczny, który zawsze pozostaje w cenie.

* * *  

 

Maciej Jabłoński V Concerto grosso na klarnet kontrabasowy, marimbę i orkiestrę kameralną

Zuzanna Daniec: Kontynuacja obranej przez kompozytora linii polegającej na supremacji roli barwy. Współczesne, twórcze odwołanie się do konwencji concerto grosso.

Marcin Słonina: Kompozytor zrealizował zamysł konsekwentnie. Były iluzje „kontr-solistów”, ciekawe brzmienia rodem z sonoryzmu, dialogi między solistami i orkiestrą, a także efektowna partia klarnetu kontrabasowego (imponujące, jak duże możliwości ma ten instrument!).

Olga Demeter: Kompozytor przedstawia niezwykłą paletę barw klarnetu kontrabasowego, który momentami brzmiał surrealistycznie, może nawet syntetycznie, elektronicznie? Utwór dynamiczny i trzymający w napięciu ze względu na swoją motorykę.

* * *


Tomasz Opałka Black Rainbows na saksofon i orkiestrę kameralną

Olga Demeter: Utwór w apokaliptycznym klimacie, o mocno zróżnicowanych częściach. Kompozytor wykorzystuje pulsującą rytmikę, echa, rozchodzące się glissanda i flażoletowe brzmienie instrumentów smyczkowych

Gabriela Jarosz: W tej kompozycji wprost „słychać”, jak bardzo jest przemyślana. Opałka zadbał o każdą sekundę. Black Rainbows to utwór mroczny, momentami agresywny i psychodeliczny, napełniony dramaturgią, wywołujący u słuchacza niepokój. Uwagę zwraca szczególna dbałość kompozytora o instrumentację i barwę.

* * * 

 

Zbigniew BagińskiA linea na orkiestrę

Zuzanna Daniec: Jeden z najprzyjemniejszych (choć niebanalnych) utworów festiwalu! Wciąż uniwersalna idea budowy (także niebanalnej) blokowej stanowiła tu podstawę dla dekonstrukcyjnego potraktowania muzycznego materiału.

Marcin Słonina: Najbardziej zadziwił skład: rozbudowana grupa dętych, fortepian, perkusja, akordeon i kontrabasy. W konsekwentnie przeprowadzanej narracji największe zaskoczenie (pozytywne!) stanowił wysoki dźwięk w najwyższym rejestrze akordeonu, który w uszach u wielu osób wywołał wrażenie pisku.

Olga Demeter: Fragment z migotliwą, ostinatową fakturą fortepianu i tam-tamu stanowi punkt węzłowy utworu – tytułowy początek linijki, nowego wiersza. Piskliwa i punktualistyczna perkusja, harfa i fortepian kontrastują z ciemnym brzmieniem instrumentów blaszanych.

* * *


Elżbieta Sikora Koncert skrzypcowy

Maurycy Grabowski: Partia skrzypiec wtapiała się w orkiestrę. Przypadł mi do gustu pojedynczy dźwięk woodblocka zatrzymujący ruch orkiestry i zarazem zamykający drugą część kompozycji.

Marcin Słonina: Utwór przepełniony dramatyzmem i emocjonalnością do tego stopnia, iż momentami stawał się nieznośny, m.in. z powodu przesadnego używania wysokiego rejestru i przeładowania instrumentacyjnego. Podział Koncertu na trzy części wydawał się umowny, bo zarówno druga, jak i trzecia część nie wniosły do utworu nic nowego, a mimo użycia odmiennych temp różnica nie była w ogóle wyczuwalna. Jedno z większych rozczarowań całego festiwalu.

Gabriela Jarosz: Wbrew temu, co kompozytorka zawarła w notce na temat utworu, nie jest on zróżnicowany pod względem charakteru i tempa. Słuchacz nie doczeka się „momentu uspokojenia i zadumy” w drugiej części koncertu – zamiast tego otrzyma masę wysokich dźwięków i podobnych do siebie motywów, które po jakimś czasie są trudne do zniesienia.

* * * 


Joanna Wnuk-Nazarowa – Prélude et Grande Fugue LaCatastrophe

Zuzanna Daniec: Drugi przyjemny utwór festiwalu (muzycznie, nie tematycznie; w notce programowej mowa jest o mordzie francuskich hugenotów). Bardzo wprawne zestawienie uwspółcześnionej kontrapunktyki z finałową kantyleną sopranu chłopięcego.

Marcin Słonina: Utwór stanowiący raczej tradycjonalne, choć warsztatowo nienaganne interludium. Największym zaskoczeniem był śpiew sopranu dziecięcego z towarzyszącą harfą – mający charakter głosu z innego świata i będący sugestywną puentą katastroficznego nastroju kompozycji.

Olga Demeter: Baśniowy charakter, któremu towarzyszy ciągły niepokój, przerywa dziecięcy śpiew z dogrywającą mu harfą. Utwór zgrabny, „nie przegadany”, a zarazem realizujący zawarte w notce programowej założenia kompozytorki.

Maurycy Grabowski: Przyjemna immersja w aurze tajemniczości złamana psalmem fałszującego chłopca.

* * * 

 

Nikolet BurzyńskaLilt of the Garden na sopran i orkiestrę

Olga Demeter: Improwizacja sopranistki na wybranych sylabach okazała się być ciekawym pomysłem. Nadała muzyce surrealistycznego charakteru, któremu towarzyszyły romantyczne zaśpiewy skrzypiec, gra barwami instrumentów perkusyjnych oraz „mgiełka” rozstrojenia.

* * *

 

Krzysztof Meyer Miroirs au carré (Zwierciadła w kwadracie) na orkiestrę

Marcin Słonina: Utwór zwarty, nie przegadany, a zarazem ciekawy brzmieniowo. Niezwykłe komplikacje formalne, na które kompozytor się powoływał w nocie programowej, nie utrudniły, a wręcz ułatwiły odbiór utworu. Jest to wielka sztuka, bowiem łatwiej teraz, niż mogłoby się wydawać, o przekomplikowanie muzyki.

 

Festiwal Prawykonania, NOSPR, materiały prasowe

________________________________________________________________________

30 marca 2019

________________________________________________________________________


Cezary DuchnowskiWELOVELIVE na głos, kwartet smyczkowy, konstrukcje dźwiękowe i komputer

Zuzanna Daniec: Co warte odnotowania – bodajże jedyny utwór festiwalu wykorzystujący elektronikę. Nie ona zadecydowała jednak o osobliwości kompozycji. Utwór przeniknięty ideą mantry, „zmechanizowaną” przez stworzone przez kompozytora „instrumenty”; całość wzbogacona wokalnym kunsztem Agaty Zubel.

Maurycy Grabowski: Współdziałające ze sobą bogactwo elementów, takich jak oryginalne instrumenty, zjawiskowe kulminacje, efekty przestrzenne, pełnia dynamiki, zaowocowało niepowtarzalnym doświadczeniem. Utwór jest dziwnie przyciągający, w mojej ocenie najlepszy z całego festiwalu.

Marcin Słonina: WELOVELIVE to nie tylko utwór muzyczny, ale też jedyne w swoim rodzaju przeżycie. Pasowało w nim do siebie wszystko: od intrygujących konstrukcji dźwiękowych wydających z siebie warkot, niczym maszyny w fabrykach, przez wywołującą ciarki warstwę elektroakustyczną, ciekawe brzmienia kwartetu smyczkowego i elementy performatywne (chodzenie muzyków po okręgu), po ekspresyjnie zróżnicowany, momentami przeszywający wokal Agaty Zubel. Najlepsza kompozycja na tegorocznym festiwalu, którą zapamiętam na długo.

Justyna Kujda: Chyba najlepsza kompozycja tegorocznego festiwalu. Znakomita forma, utrzymująca słuchacza w napięciu od pierwszej do ostatniej nuty, rewelacyjne konstrukcje dźwiękowe, a do tego mistrzowskie wykonanie.

Gabriela Jarosz: Rytuał, hipnoza, opętanie – te trzy słowa krążyły w mojej głowie podczas słuchania WELOVELIVE. Niesamowite, wprowadzające w trans momenty, w których grały instrumenty skonstruowane przez kompozytora, niezwykle ekspresyjny wokal Agaty Zubel i potęgujące wrażenie mistyczności gesty wykonywane przez muzyków sprawiły, że utwór ten można uznać za jedną z najlepszych kompozycji tegorocznego festiwalu.

* * *

 

Sławomir Kupczak Diva na sopran i kwartet smyczkowy

Zuzanna Daniec: Utwór z gatunku muzyki zaangażowanej. Jego tematem jest przemoc i uprzedmiotowienie kobiet w kontekście historycznym. Pomimo pewnych dłużyzn, Kupczakowi udało się przekuć ciężar treści w warstwę muzyczną – co w tego typu twórczości warto docenić.

Maurycy Grabowski: Utwór wydał mi się nużący. Moją uwagę zwróciło błyskotliwe opracowanie tekstu pochodzącego ze starej książki o etykiecie.

Justyna Kujda: Poważny i ważny temat ujęty tradycyjnymi środkami, które bynajmniej nie stały się słabą stroną kompozycji. Ich wykorzystanie pozwoliło podkreślić wymowność użytych tekstów.

Gabriela Jarosz: Temat ważny – uprzedmiotowienie kobiet i przemoc względem nich. Jednak po wysłuchaniu kompozycji w mojej głowie zarysował się obraz karykatury kobiety. Tematyka dobra, ale zawiódł sposób przekazu.

* * *  


Artur Zagajewski Pieśni konstruktywistyczne na głos żeński z perkusją i kwartet smyczkowy

Zuzanna Daniec: Rytm, dynamizm i prostota – te emblematyczne dla łódzkiego twórcy elementy uprzywilejowane zostały także w cyklu Pieśni. W pamięć szczególnie zapada finałowy odcinek agresywnej, „sperkusjonizowanej” deklamacji (Agata Zubel jednocześnie uderzała w tym fragmencie w bębny), przywołujący głośne echa muzyki rockowej. Świetna kompozycja!

Maurycy Grabowski: Utwór niezwykle dobitnie ujął frustrację ogarniającą Europejczyków. Fragmenty inspirowane punkiem przyczyniły się do oddania poczucia bezsensu, napięcia i „nihilomelancholii”.

Marcin Słonina: Zagajewski zdążył już wypracować rozpoznawalny, rytmiczny i, chciałoby się rzec, mocno industrialny styl kompozytorski. Kontynuuje go w przeszytych punk-rockową ekspresją Pieśniach konstruktywistycznych, gdzie powtarzalne łupanie (nie bójmy się użyć tu tego sformułowania) w instrumenty łączy się z krzykliwą partią wokalną i poruszającą warstwą słowną, z której wręcz wylewają się złość i niezgoda na obecną rzeczywistość.

Justyna Kujda: Na zakończenie tak rewelacyjnie skonstruowanego koncertu przyszedł czas na utwór dopełniający i jeszcze bardziej potwierdzający owe odczucia. W Pieśniach konstruktywistycznych pobrzmiewały echa punkowe, tworzące agresywną, ostrą materię dźwiękową, wspartą o rytmiczne uderzenia wokalistki w bębny.

Gabriela Jarosz: Jeśli ktoś zna styl Zagajewskiego, to Pieśni konstruktywistyczne nie zaskoczą go doborem środków. Dynamizm, rytmiczność, nawiązania do rocka i punku – to elementy stałe w jego twórczości. Dużym plusem był czytelny tekst i jasne przesłanie. „Bestii nie można wytresować. Na przyrodę nie ma tresury. W mechanice nie ma kultury. Ludzi nie da się zmechanizować.” – te słowa wykrzyczane przez Agatę Zubel pozostają na długo w pamięci. 

* * * 

 

Klaudia PasternakEntropia na trzy perkusje

Marcin Słonina: Momentami zaciekawiają brzmienia instrumentów sztabkowych, choć mam jeden poważny zarzut: trzecia część jest zaledwie lustrzanym odbiciem materiału z części pierwszej, co uważam za spore nadużycie i pójście na skróty w kształtowaniu formy wieloczęściowej.

Olga Demeter: Utwór o bardzo przejrzystej fakturze i przebiegu narracyjnym, ale o nie do końca wyczuwalnej tytułowej entropii, gdyż model przyjęty przez kompozytorkę wydawał się łatwo zauważalny. Doświadczenia barwowe były jednak bardzo ciekawe i przyjemne.

Gabriela Jarosz: W przeciwieństwie do przydługawych części skrajnych (w dodatku część trzecia nawiązywała w dużej mierze do części pierwszej), ogniwo środkowe o stałym, spokojnym charakterze mogłoby trwać w nieskończoność.

* * * 


Wojciech Ziemowit ZychPółskrzenie-półśnienie na perkusję, fortepian i przestrzenną amplifikację dźwięku

Zuzanna Daniec: Kompozycja skupiona, trudna we wstępnym odbiorze, zwracająca szczególną uwagę na kolorystyczny aspekt wykorzystanych środków.

Marcin Słonina: Niezwykle wyszukane studium nowoczesnych efektów brzmieniowych połączone z ich przestrzennym rozplanowaniem. Niestety, skupienie na powyższych aspektach powoduje, że po pewnym czasie percepcja słuchacza słabnie, a dramaturgia „schodzi na bok”.

Olga Demeter: Z początku utwór mógł zaciekawić nowymi barwami, jednak bardzo szybko słuchacz odnosi wrażenie monotonii przez ciągłe powtarzanie sonorystycznego brzmienia wibrafonu. Ciężko też było wyczuć narrację utworu.

Gabriela Jarosz: Kompozytor przedstawił słuchaczom nowe, zachwycające brzmienia. Zabrakło jednak dramaturgii i narracji, która splotłaby je w całość, co spowodowało, że po pewnym czasie utwór stał się monotonny.

Anna Gluc: Utwór bardzo mnie zaskoczył. Miałam wrażenie, że Wojciech Ziemowit Zych dąży w swojej twórczości do traktowania faktury jako czynnika formotwórczego poprzez ostinatowe nawarstwienie poszczególnych głosów (II i III Symfonia) lub wiązkowe ich zagęszczenia i rozrzedzenia (Opływ/Przypływ/Upływ). Półskrzenie-półlśnienie stanowiło raczej pewnego rodzaju tableaux, w którym można było przyjrzeć się wszystkim elementom. Uproszczona faktura uwypukliła drobne, metaliczne szczegóły barw fortepianu i perkusji, jak w kompozycjach Weberna. Ukształtowanie kulminacji w ramach formy nie jest celem każdej kompozycji, a z pewnością nie tej. W moim odczuciu najciekawszy utwór tego koncertu.

* * *


Justyna Kowalska-LasońZ nich wynika wszystko inne na fortepian solo

Gabriela Jarosz: „1000 sposobów na ćwiczenie gamy”. Utwór, opatrzony klamrą kompozycyjną w postaci niezbyt pięknego (zapewne celowo) śpiewu pianistki, w dużym stopniu wywoływał skojarzenia z muzyką Debussy’ego. Niestety problematyka, którą chciała poruszyć Kowalska-Lasoń, została przedstawiona w nieprzekonujący sposób.

Marcin Słonina: Sam tytuł i tworzące klamrę kompozycyjną fragmenty ze śpiewem pianistki (podejrzewam, że celowo nieporadnym) są mocno enigmatyczne wobec całości. Nie zmienia to jednak faktu, że fortepianowe Z nich wynika wszystko inne było zdecydowanie bardziej spójne i przyjemniejsze w odbiorze niż chóralne Istnieje przestrzeń z poprzedniej edycji.

* * *

 

Zbigniew BargielskiHiste(O)ryjki (Panneau de 21 carreaux) na fortepian solo

Maurycy Grabowski: Histe(O)ryjki, swą mozaiką złożoną z dwudziestu jeden kamyczków, skojarzyły mi się z twórczością Debussy’ego.

Anna Gluc: W mojej pamięci z całej kompozycji pozostało jedynie wrażenie natłoku cytatów strukturalnych, w tym z bawiącego publiczność Poloneza As-dur op. 53 Chopina.

* * * 

 

Dariusz Przybylski – Rigaudon. Koncert na ćwierćtonowe organy Hammonda i orkiestrę symfoniczną

Zuzanna Daniec: Pomimo bezsprzecznie miłej ciekawostki, jaką było wykorzystanie uwspółcześnionego modelu organów Hammonda, w kwestii użytych środków (zarówno fakturalnych, jak i brzmieniowych) utwór sprawiał wrażenie lekkiego niedosytu.

Maurycy Grabowski: Błyskotliwe wykorzystanie organów Hammonda, a także połączenie ich partii z poszczególnymi sekcjami orkiestry, zaowocowały zjawiskowym utworem, przypominającym w swym kształcie poemat symfoniczny.

Marcin Słonina: Kto by pomyślał, że tak fascynujące może być połączenie ćwierćtonowych organów Hammonda z orkiestrą symfoniczną. Rigaudon zaciekawiał od początku do końca barwnością instrumentacyjną, rozmaitością charakterów i technicznym kunsztem.

Olga Demeter: Rigaudon to jeden z moich faworytów tegorocznego festiwalu. Samo brzmienie organów Hammonda jest unikatowe i wciągające, a cały utwór stanowi dowód świadomości instrumentacyjnej kompozytora. Ciekawa wydaje się też warstwa harmoniczna – mikrotonowe rozstrajanie instrumentów korespondujące z instrumentem koncertującym.

Justyna Kujda: Żywiołowa, momentami ostra w brzmieniu partia instrumentalna błyskotliwie oddała taneczność tytułowego, francuskiego tańca rigaudon.

* * * 

 

Hanna KulentyFlute Concerto No. 3

Zuzanna Daniec: Kolejna edycja Festiwalu Prawykonań, kolejny koncert solowy Hanny Kulenty. Podobnie jak dwa lata temu, także i teraz stworzyła ona kompozycję udaną – skupioną na wielofazowym kierowaniu percepcją słuchaczy, niewolną od eufonicznych brzmień, a zarazem niebanalną. Po prostu ładną.

Maurycy Grabowski: Szerokie wykorzystanie możliwości fletu przyczyniło się do uzyskania tajemniczego poczucia oderwania od rzeczywistości. Powracający i zarazem zadziwiający motyw fletu pomagał w podążaniu za narracją, która była zdecydowanie zbyt długa.

Marcin Słonina: Kulenty ponownie pokazała najwyższej próby warsztat kompozytorski. Niestety oprócz tego, że Koncert pod koniec nieco się dłużył, moim zdaniem nie do końca odczuwalny był surrealizm, na który kompozytor (nie kompozytorka) tak znacząco się powoływała. Brzmienia i ogólna atmosfera nie dawały wrażenia nierealności czy pochodzenia nie z tego świata, a jeśli musique surrealistique jest wg Kulenty tak istotna dla jej twórczości, to widzę tu poważny problem.

Olga Demeter: „«Musique surrealistique» – to Hanna Kulenty”. Kompozytor (jak Kulenty sama siebie określa) po nietuzinkowej notce programowej przedstawiła utwór, który w gruncie rzeczy był dość konwencjonalny, programowy, ładny. Po apokaliptycznym, dramatycznym w charakterze początku i bardzo trudnych popisach technicznych flecistki nastąpiło rozjaśnienie, spokojna słodycz, która trwała przynajmniej dwa razy za długo.

Justyna Kujda: W utworze nie zabrakło typowego dla gatunku koncertu wirtuozowskiego popisu solisty, kontrastowo zestawionego z finałową powtarzalnością pełną uczuciowości i emocjonalności. Można zatem stwierdzić, że główne założenie kompozycji zostało spełnione.

Gabriela Jarosz: Zapamiętałam genialny temat fletu – energiczny i ekspresyjny, opierający się na opadającej melodii, wzmocniony wyrazowo efektem echa. Niestety cała kompozycja sprawiała wrażenie za długiej i przegadanej, a dynamiczny motyw fletu powtarzał się w utworze zbyt często, stał się więc w pewnym momencie nużący.

* * * 


Tadeusz Wielecki – Drgnienia na akordeon i orkiestrę

Zuzanna Daniec: Co warte docenienia, w kompozycji tej idealne są proporcje stosunku komplikacji użytych środków do długości trwania utworu. Zgodnie z jego tytułem na pierwszym planie znalazły się, realizowane poprzez zmiany faktury, drgnienia.

Maurycy Grabowski: Wyraźna rozmaitość brzmień, ze względu na małą formę, sprawiła wrażenie nieprzytłaczającej oryginalności.

Marcin Słonina: Pomysł na Drgnienia Wielecki zrealizował konsekwentnie i jak zwykle ze szczególną dbałością o wymiar brzmieniowy. Słuchając utworu dało się „wykryć”  wspomniane przez kompozytora refleksy, odbicia, echa, drgnienia, etc. Szkoda jedynie, że utwór był tak krótki – aż chciało się posłuchać więcej.

Olga Demeter: Utwór zgrabny, nie za długi (za czym często na tym festiwalu tęskniliśmy), pokazujący ciekawe sonorystyczne brzmienia akordeonu. Punktualistyczna faktura spowodowała, że był lekki i dość przyjemny.

* * * 


Piotr Moss – V Symfonia „La Bizarre”

Maurycy Grabowski: Spójna symfonia z podkreślonymi partiami wiolonczeli i rożka angielskiego, cechująca się dość długą i zarazem przyjemną grą napięć i rozluźnień.

Marcin Słonina: Mocno przebija się w tym utworze tradycja symfoniczna od XX wieku wprzód – zwłaszcza Mahler, Szymanowski, Penderecki. La Bizarre jest warsztatowo znakomita, ale trochę za długa i tym samym percepcyjnie nieco męcząca. Zabrakło też wyrazistego zakończenia, które szczególnie pasowałoby do tak rozbudowanej kompozycji.

Gabriela Jarosz: Utwór budzący skojarzenia z muzyką filmową oraz z kompozycjami już wcześniej powstałymi. Można go określić jako „niekończącą się melodię” – nic nie wskazywało na to, aby miał nastąpić finał. Zabrakło napięć i odprężeń, które kierunkowałyby narrację. Kompozytor położył nacisk na barwę, wykorzystując środki tradycyjne oraz sonorystyczne.

 

Festiwal Prawykonania, NOSPR, materiały prasowe

________________________________________________________________________

31 marca 2019

________________________________________________________________________

 

Sonia Brauhoff – Septem verba… na orkiestrę symfoniczną 

Marcin Słonina: Najlepszy utwór orkiestrowy tegorocznego festiwalu. Słychać olbrzymi postęp względem prawykonanego dwa lata temu Mój Bóg jest głodny. Nienaganny warsztat orkiestrowy, spójność i wyrazistość formy, idealnie wyważony czas trwania nie męczący percepcji słuchacza i poruszające, zwłaszcza od strony harmonicznej, brzmienia. A co najważniejsze, tematyka „siedmiu słów Chrystusa na krzyżu” potraktowana została z należytym szacunkiem.

Maurycy Grabowski: Septem verba to przepiękne ujęcie słów wypowiedzianych przez Chrystusa tuż przed śmiercią. Głęboki patos, uzyskany dzięki romantycznemu językowi muzycznemu, chwytał za serce, nie wywołując wrażenia kiczowatości. W moim odczuciu najpiękniejszy utwór festiwalu.

 

Olga Demeter: Dzięki notce programowej słuchacz mógł na bieżąco śledzić tytułowe siedem słów Chrystusa. Narracja utworu była przejrzysta, spójna i trzymała w ciągłym napięciu. Utwór jest bardzo ładny, choć dość konwencjonalny, ale w tym przypadku w dobrym sensie, gdyż muzyka o podobnej tematyce może właśnie tego potrzebować.

* * *  

 

Adrian Robak Koncert na tubę i orkiestrę

Zuzanna Daniec: Utwór z misją. Jego celem – przełamanie stereotypów na temat tuby i repertuaru jej poświęconej. Adrian Robak wpadł jednak w pułapkę neoklasycznego języka muzycznego.

Marcin Słonina: Jeżeli celem kompozycji było „odczarowanie” tuby i zniszczenie krzywdzących ją stereotypów, to absolutnie został on osiągnięty. Partia solowa była efektowna (zwłaszcza w momencie śpiewania do ustnika) i niezwykle trudna. Nie znaczy to jednak, że orkiestra miała ograniczoną rolę. Szczególnie zwracała uwagę pełnia brzmienia w lirycznej, momentami wzruszającej części środkowej.

Olga Demeter: „[…] partia tuby zawiera przebiegi melodyczne mające zmienić stereotypowe traktowanie tego instrumentu” pisze kompozytor w notce programowej. I z takim wrażeniem pozostaje słuchacz po wysłuchaniu utworu. Szybkie pasaże udowadniają, jak ruchliwym i bogatym barwowo instrumentem jest tuba. Dodam, że jazzowo brzmiąca część druga przełamała moje wyobrażenie o próbie oczarowania kobiet za pomocą gitary, trąbki czy saksofonu. Kompozytor pokazał, że romantycznie może brzmieć też tuba!

* * *


Grzegorz PieniekTo the Other Side na wielką orkiestrę symfoniczną

Maurycy Grabowski: Tematyka utworu zawarta w notce koncertowej dotyczy właściwie każdego dzieła muzycznego (wszelka muzyka wyraża chęć życia we wspólnocie). Przepływ pomiędzy pewnymi stanami emocjonalnymi daje wrażenie spójności, a wraz z aurą tajemniczości jest źródłem przyjemnego doświadczenia.

* * *

 

Mikołaj Majkusiak – Riff na orkiestrę smyczkową

Maurycy Grabowski: Utwór żywiołowy, kojarzący się z wysokiej jakości muzyką filmów akcji. Skomplikowane podziały rytmiczne oraz wartości dodane przeciwdziałają monotonii, przyczyniając się do pozytywnego odbioru całości.

Marcin Słonina: Nareszcie kompozycja wyrazista, acz nie nadmiernie skomplikowana pod względem rytmicznym! Majkusiak udowadnia, jaka wartość może tkwić w samym rytmie.

Olga Demeter: Utwór jakby napisany do filmu akcji (bynajmniej nie w sensie pejoratywnym). Dynamiczny charakter trzyma słuchacza w ciągłym napięciu.

* * * 


Aleksander Nowak – Colus na saksofon sopranowy i smyczki

Maurycy Grabowski: Wyrazisty początek, aura tajemniczości i niebezpieczeństwa, a w końcu idylliczna atmosfera po kulminacji stanowią o ciekawym i różnorodnym obrazie całości.

Marcin Słonina: Aleksander Nowak jak zwykle nie zawodzi i udowadnia, że jest jednym z najlepszych żyjących polskich kompozytorów. Colus to kompozycja świetna pod względem przebiegu formy, zawierająca piękne pasma brzmieniowe w smyczkach czy intrygujące multifony saksofonu. Do tego kontrasty, które nie rażą, ani nie śmieszą (co zdarzało się niestety w innych utworach), a zaciekawiają.

Olga Demeter: Mistyczne wręcz stapianie się saksofonu i orkiestry. Wykonawcy bawiący się cieniowaniem dynamiki. Bartłomiej Duś pojawił się na tegorocznym festiwalu dwa razy i dwa razy pokazał, dlaczego kompozytorzy, jak na przykład Aleksander Nowak, dedykują swoje utwory właśnie jemu. Brawa!

* * * 

 

Grażyna Pstrokońska-Nawratil – Ao-Tea-Roa (długi – biały – obłok) na klawesyn amplifikowany i orkiestrę smyczkową

Marcin Słonina: Słychać olbrzymie przywiązanie do detali i swoistą „koronkowość” brzmienia. Ao-Tea-Roa to jeden z najlepszych pod względem warsztatowym utworów na festiwalu, a jako opowieść o wybranych miejscach Nowej Zelandii jest przekonująca.

Olga Demeter: Utwór bardzo mocno przypominał mi Koncert na klawesyn i orkiestrę smyczkową Henryka Mikołaja Góreckiego. Ten sam typ motoryki, powtarzalność, czasami charakterystyczna dla Góreckiego harmonia dobrze wpasowały się w koncepcję przedstawienia obrazów Nowej Zelandii.

Justyna Kujda: Kompozycja Pstrokońskiej-Nawratil o ilustracyjnym charakterze inspirowana jest barwną mozaiką obrazów Nowej Zelandii. Barw tych nie zabrakło i w muzyce Ao-Tea-Roa. Na tę malowniczą kompozycję złożyła się migocząca wielością kolorów partia klawesynu zestawiona z nieco bardziej statycznymi smyczkami. Na uznanie zasługuje mistrzowskie wykonanie partii klawesynu przez Gośkę Isphording – najlepsza kreacja tegorocznego festiwalu.

* * *


Przemysław Scheller – Dziewczynka z zapałkami na orkiestrę kameralną

Olga Demeter: Wrażenie zrobiło przestrzenne rozstawienie skrzypiec na balkonach sali NOSPR-u i efekt wędrówki dźwięku. Słychać było jakby migotliwe brzmienie ognia, a pizzicato bartokowskie sprawiało wrażenie dźwięku odpalanej zapałki. Utwór wprowadził mnie w kontemplacyjny nastrój dzięki spektralnemu brzmieniu instrumentów smyczkowych i ćwierćtonowym rozstrojeniom.

Justyna Kujda: Intrygujący początek finałowego koncertu festiwalu (zmiana w programie zdecydowanie wyszła tu na korzyść) ze znakomicie wykorzystaną topofonią (solowe skrzypce rozprzestrzenione po sali dialogowały ze sobą niemal niezauważalnie). 

* * *

 

Mikołaj Górecki Zaćmienie czasu na wiolonczelę i orkiestrę

Maurycy Grabowski: Zjawiskowy utwór, w którym natężenie światła zostało skorelowane z gęstą fakturą. Efektowny, przystępny, jasny (sic!) w przekazie. Pomyślne zwieńczenie festiwalu.

Gabriela Jarosz: Utwór wzruszający i piękny w swojej prostocie, idealny pod względem dramaturgii i formy. Tytułowe „zaćmienie” dokonało się zarówno w warstwie muzycznej jak i wizualnej – poprzez wyciemnienie sali koncertowej.

Justyna Kujda: Zwieńczenie festiwalu, na pewno bardzo poruszające i skłaniające do refleksji, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż utwór dedykowany jest pamięci żony Tomasza Strahla, wykonującego partię solową wiolonczeli. Tytułowe „zaćmienie” zostało zobrazowane nie tylko gasnącą do piana muzyką, ale także gasnącym światłem na sali koncertowej, w trakcie środkowej części dzieła. Dla niektórych zabieg ten może będzie prostym chwytem, ale czy właśnie prostotą nie można już poruszyć odbiorcy?

 


Wesprzyj nas
Warto zajrzeć